Jest raczej dobrze znaną rzeczą, że różne wydarzenia i postaci (fikcyjne i niefikcyjne) z szeroko pojętej kultury popularnej mają spory wpływ na wybór imienia dla dziecka. Adam skoczy daleko, Amelia wyjdzie w kinie, kto inny zostanie świętym i mamy gotowy wysyp ich imienników (choć ciekawe, czy gdyby nakręcić pokoleniowy film np. Seba, Mati - gała, w rolach tytułowych Szyc, Zakościelny - Żebrowski, to czy zaraz przybędzie Sebków?). Właściwie to nie byłoby się nad czym rozwodzić, gdyby nie to, w jakim stopniu niektóre zjawiska mogą wpłynąć na wybór nie tyle pojedynczego imienia, ale grupy jego wybranych wariantów.
Jakiś czas temu sprawdzałem, jak rozkładała się w czasie popularność imion będących wariantami graficznymi lub fonetycznymi. Chciałem przekonać się, czy zwiększająca się częstość nadań jednego imienia może wpłynąć na wzrost popularności imion podobnych do niego. Grupa badaczy z Pensylwanii - Jonah Berger, Eric T. Bradlow, Alex Braunstein i Yao Zhang - w artykule From Karen to Katie: Using Baby Names to Understand Cultural Evolution wykazała bowiem, że im większe podobieństwo fonetyczne kilku imion, tym silniejsza jest korelacja ich popularności. Krystyna Doroszewicz w swojej książce nt. psychologicznych aspektów imiennictwa tłumaczy ten fakt efektem czystej ekspozycji, który polega na tym, że im częściej się z kimś (lub czymś) stykamy, tym nasz stosunek do niego jest bardziej pozytywny. Podobnie musi być z imionami - im częściej je słyszymy wokół siebie, tym większa szansa, że wykorzystamy, gdy przyjdzie nam dać komuś imię.
Wszystko powyższe zasadniczo powinno też działać (i pewnie zwykle działa) w przypadku imion nadawanych w Polsce. Znalazłem jednak ciekawy wyjątek od reguły, który pokazuje, że inne bodźce mogą być na tyle silne, żeby zmienić postrzeganie kilku niemal identycznych imion przez nadających je rodziców.
Spośród różnych grup wariantów imion nadawanych w ostatnich latach wyodrębniłem m.in. taką, którą możemy nazwać roboczo "wariantami imienia Oliwer": Oliwer, Oliwier, Oliver, Olivier (pominąłem formę Oliviero, ponieważ występowała marginalnie). Te niemal identyczne formy różnią się kilkoma cechami graficznymi i fonetycznymi, które można przedstawić jako binarne opozycje na dwóch płaszczyznach:
- brzmieniowej: obecność fonemu /v́/, czyli miękkiego w (Oliwier, Olivier = fon. /oľiv́er/) wobec braku miękkości w tym miejscu, czyli /v/ (Oliwer, Oliver = /oľiver/)
- graficznej: grafem [v] (Oliver, Olivier) vs grafem [w] (Oliwer, Oliwier).
Tak się złożyło, że nagły wzrost popularności części (no właśnie) z nich przypadł na okres intensywnej obecności w mediach Piotra Michała Janiaka, prezentera tv, modela, dziennikarza i kogo tam jeszcze, szerzej znanego jako Olivier Janiak. Oczywiście nie upieram się, że ta znamienita postać miała wyłączny wpływ na rosnącą popularność wspomnianych imion, jednak po tragicznym pożarze hali Olivii w Gdańsku w 1994 r. i na długo przed tym, jak egzotyczna oliwa z oliwek na dobre zagościła pod polskimi strzechami, ta miła dla ucha zbitka dźwięków właśnie wtedy znalazła ujście w naszym imiennictwie.
Kiedy przyjrzymy się wykresowi, na którym poszczególne krzywe opisują procentowy udział imion Oliwier, Oliwer, Olivier i Oliver we wszystkich nadaniach imion w Polsce w latach 1995-2010 (dane z PESEL), to okaże się, że popularność Janiaka chyba jednak wpłynęła na dobór imion i to w niezwykły sposób:
Jak widać, początkowo wszystkie formy notowały wzrost częstości nadań, jednak mniej więcej od 2003 r. imię Oliwer zaczęło tracić na popularności, choć według prawideł opisanych we wspomnianym artykule powinno być ciągnięte w górę przez pozostałe formy. Co je od tych imion odróżnia? Jest to właśnie brak obu cech obecnych w imieniu celebryty Janiaka - miękkości w drugiej sylabie i grafemu v. Pomimo dużej zbieżności z pozostałymi formami (fonetycznie identyczne z Oliver) w oczach i uszach rodziców nadających imiona nie była to chyba wystarczająca zbieżność, żeby wywołać medialne skojarzenia.
PS. Jeśli już jesteśmy przy doznaniach zmysłowych związanych z imionami, to tytułowy zapach też nie napisał mi się chyba przypadkiem. Dawno, dawno temu rodzina ze Szwajcarii przysyłała nam paczki z ciuchami po moim kuzynie, które pachniały ichniejszymi proszkami do prania. Kuzyn ma na imię Oliwer (tzn. Oliver, ale wtedy nie wiedziałem, jak to się pisze).